środa, 23 marca 2016

Elżunia - dziewczynka spoza szyby

tytuł: "Dziewczynka spoza szyby"
autor: Jadwiga Ruth-Charlewska

W pewnym wieku człowiek coraz chętniej wraca do lat swego dzieciństwa. Czyżbym już dotarła do tego etapu? Być może, bo znów wracam do moich ulubionych pozycji, które do dnia dzisiejszego budzą moje emocje. Tak właśnie dzieje się, kiedy sięgam po książkę Jadwigi Ruth-Charlewskiej o dziewczynce chorej na chorobę Heinego-Medina. Mimo, że to pozycja sprzed około 40 lat, mamy w bibliotece jeden egzemplarz.
Dlaczego takie ważne miejsce ma w moim sercu? Może dlatego, że bohaterka ma na imię tak jak ja, a może dlatego, że przez wiele lat swojej pracy spotkałam mnóstwo dzieci, które obserwowały świat tylko przez szybę - nieważne, czy była to szyba istniejąca fizycznie, czy tylko wyimaginowana przeszkoda. Elżunia nie może chodzić, porusza się na wózku i pewnie dlatego ma trudności z nawiązaniem kontaktu z rówieśnikami. Ale tak naprawdę ta "szyba" to nie tylko trudność w poruszaniu się, ale także a może przede wszystkim świadomość otaczających ją ludzi, również dorosłych, którzy wspaniałomyślnie współczują chorej dziewczynce i ubolewają nad jej losem. Elżunia nie potrzebuje litości, Elżunia jest mądrą, inteligentną dziewczynką, która chce bawić się, śmiać, uczyć, psocić, chce robić to samo co zdrowe dzieci.
Kolejnym bohaterem książki jest Wicek - urwis, psotnik, chuligan, który najpierw dokucza dziewczynce. Spotkania z Elżunią, najpierw wymuszone, za karę, potem coraz bardziej mu potrzebne, wyczekiwane zmieniają nie tylko postępowanie tego chłopaka - leczą jego duszę. Pęka ta niewidzialna szyba, która oddziela świat tych dzieci, oddziela je nie tylko od siebie, ale od całej rzeczywistości. Wicek odkrywa, że dziewczynka na wózku może być wspaniałym kumplem, Elżunia ze zdumieniem stwierdza, że ten łobuziak to całkiem sympatyczny i życzliwy chłopak.
Tak wiele mówimy o niepełnosprawnych, bierzemy udział w różnych projektach, deklarujemy tolerancję, ale tak naprawdę cieszymy się, że to nie my, nie nasze dzieci, że nas to nie dotyczy. W mojej prawie trzydziestoletniej pracy w szkole spotykałam się z różnorodną reakcją na dzieci niepełnosprawne, nieśmiałe, po prostu inne. I w znacznej większości były to reakcje negatywne, jeśli nie była to jawna agresja, to ignorancja.
Ciągle wiele takich dzieci tęsknie spogląda przez swoją "szybę".
Może opowieść o Elżuni "stłucze" chociaż jedną z nich....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz